Witaj w domu – powrót obrazu „Przy fortepianie” Jacka Malczewskiego

Dorota Ozimek

Ten tydzień przyniósł nam bardzo radosną wiadomość o odzyskaniu obrazu zaliczanego do strat wojennych. Jest to obraz „Przy fortepianie” Jacka Malczewskiego. Dzieło powróciło do Muzeum Narodowego w Warszawie dzięki staraniom Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jest to pierwszy odzyskany obraz tego wybitnego polskiego artysty. Wiadomość bardzo miła i pokrzepiająca, ale z drugiej strony, jeśli spojrzymy, że jeszcze jest ok. 70 dzieł mistrza Malczewskiego, które zaginęły podczas II WŚ to daje nam to chyba odpowiednią perspektywę. Nie jestem pesymistką, ale ten zwrócony obraz to kropla w morzu, a właściwie odmęcie strat wojennych. Ale to dobry początek, może za tym dziełem przyjdą kolejne dzieła pędzla Malczewskiego…

Jaka jest historia obrazu? „Obraz „Przy fortepianie” jest dziełem wczesnym, z okresu nauki malarza i przedstawia siostry Malczewskiego – Helenę i Bronisławę – w trakcie lektury i muzykowania. Do roku 1937 znajdował się rękach rodziny, kiedy to został nabyty od Rafała Malczewskiego (syna Jacka) i przyjęty do zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie 5 lipca 1937 r. Tam przebywał najprawdopodobniej do Powstania warszawskiego. Potem ślad po nim zaginął aż do 1997 r. gdzie dzieło zostało zakupione na licytacji w domu aukcyjnym Christie’s w Nowym Jorku, a w 2019 r. znowu wystawione je na aukcji w Londynie. Właściciel obrazu Kevin McCormack wykazał się hojnością i zwrócił dzieło naszemu krajowi. Piękny gest!

Tworzenie spisu strat wojennych rozpoczęło się w 1945 r., kiedy to Rząd RP na uchodźstwie opublikował The Nazi Kultur in Poland – pierwszy raport dotyczący grabieży dóbr kultury na terytorium RP okupowanym przez III Rzeszę. Katalog ten prowadzony od ponad 70-lat ciągle jest uzupełniany, a problem zwrotu zagrabionych dzieł niestety nie jest prosty i często bardzo czasochłonny i kosztowny. Dzieł zagrabionych jest naprawdę bardzo dużo – samych dzwonów kościelnych doliczono się ponad 5 tys.

Spróbuj sobie wyobrazić, że wszystkie te zrabowane dzieła powracają do Polski, wypełniają muzealne ściany i gabloty, półki biblioteczne, że możesz je oglądać, podziwiać. Piękne marzenie, ale niestety chyba nierealne. Wprawdzie Ministerstwo podaje też liczbę 500 dzieł, które od roku 2016 powróciły na ojczyzny łono, choć chyba ta liczba jest mocno zawyżona, bo MSZ, które również zajmuje się rewindykacją zbiorów ocenia swoje starania na kilka sztuk rocznie. Więc liczba 500 na 4 lata brzmi zbyt optymistycznie. Ale nie chcę tu wchodzić w politykę, więc tylko podzielę się refleksją, że tak wiele jest jeszcze do odzyskania. A zadanie nie jest łatwe również przez to, że podczas II WŚ grabieży dokonywali, ale również i Rosjanie, i dzieła te rozproszyły się po całym świecie – najwięcej ich moglibyśmy odnaleźć w Niemczech, Rosji, USA, Anglii.

Akcja poszukiwań trwa przez cały czas, nasze ministerstwa nie próżnują. Największe i najboleśniejsze nasze straty to m.in.: Portret młodzieńca Rafaela, XIX-wieczny notatnik Słowackiego, zbiór 25 rysunków, kronika z XIV w. napisana po łacinie i po polsku, Piękna Madonna z Torunia.

I a propos Pięknej Madonny z Torunia to bardzo polecam lekturę „Uprowadzenie Madonny. Sztuka zagrabiona” Włodzimierza Kalickiego i Moniki Kuhnke. Książka wspaniała, napisana ciekawie i odsłania kulisy pracy wielu osób, dzięki którym możemy poszczycić się odzyskanymi dziełami jak np., „Żydówka z pomarańczami” Gierymskiego, od którego pojawienia się na aukcji w miasteczku pod Hamburgiem to obrazu zaczyna się książka. I zaczyna się piękna choć trudna przygoda, ale ona kończy się sukcesem i od 2011 roku Muzeum Narodowe w Warszawie ma ten piękny obraz w swoich zasobach. Zachęcam do lektury książki i mam nadzieję, że odzyskanych dzieł będzie nam w Polsce przybywać.